sobota, 5 marca 2016

WŁAŚCIWIE MOGĘ JUŻ IŚĆ


W szarej codzienności poukładasz błahe sprawy,
na półce postawisz o mnie wspomnienia.
Pomiędzy książki upchniesz minione chwile,
jestem, chociaż właściwie mnie już nie ma.

Wszystkie słowa pod poduszkę skryjesz,
wymieciesz okruchy pocałunków i snów.
Fotografie na biurku pożółkną już jutro,
i nikt nie zauważy, że odszedł ktoś znów.

Tak na prawdę nie patrzy na mnie nikt,
będę aniołem, nie będąc godzien nim być.
Mieszając prawdę z fałszem kryjącym wstyd,
szepniesz żegnaj, właściwie możesz już iść...
b.szot...