sobota, 5 marca 2016

BEZKSZTAŁT UCZUĆ


Chciałem
by tak było co dzień.
Dojrzeć cień przeszłości,
kiedy dotyk znaczył rysę
na ciele, jak dreszcz łagodną,
a wiatr zostawiał łzy na skroni.
Chciałem
pozamieniać gorycz w słodycz,
w smak twych ust wilgotnych.
Między skrawkiem nieba naszym,
pieszcząc rąbek Twego ciała.
Wiatr przynosił szepty nieme.
Jesteś, kocham, chcę i będę,
Twoim ciepłym głosem mówił.
Pamiętam odgłos zamykanych okien,
jedno życie, jeden człowiek.
Chciałem
lecz nie bylem godzien.
Dlatego nie budź mnie, gdy zasnę,
to jest Eden z moich marzeń.
Tylko w snach oddycham tobą,
tylko tam jesteśmy razem....